obróbka skrawaniem

Kurs obróbki skrawaniem inwestycją w przyszłość

Nie każdy jest stworzony do prac fizycznych, ale ja raczej byłem. Nigdy nie szło mi w szkole, nigdy nie potrafiłem ułożyć kostki Rubika ani pokonać kogokolwiek w szachy. Za to zawsze potrafiłem naprawić telewizor gdy się popsuł, wymienić żyrandol czy wymalować pokój. W związku z tym nie poszedłem tak jak większość moich znajomych do liceum, tylko do zawodówki budowlanej, mając nadzieję na to, że zwiążę z tym swoją przyszłość.

Po budowlance szkolenie obróbki skrawaniem?

obróbka skrawaniemW końcu szkoda byłoby przywiązać się od czegoś, co kompletnie by mnie nie interesowało, i wręcz wywoływałoby odruch wymiotny na samą myśl o pójściu do pracy. Wszak jedną trzecią życia miałem tam spędzić, więc wolałem wybrać jak najbardziej odpowiadający mi kierunek. Nie uczyłem się tam jednak przydatnych rzeczy. Najbardziej przydałaby mi się obróbka cnc, jakiekolwiek szkolenie, ale tam nie było niczego. Na własną rękę kończyłem kursy po godzinach, na początku frezowanie cnc, później kolejne i kolejne. Część z tych kursów prawdopodobnie była kompletnie niepotrzebna. Po czasie zastanawiam się po co robiłem kurs na wózki widłowe skoro nie zamierzałem nigdy pracować na magazynie, ale przecież mi to nie zaszkodziło, prawda? Drogie nie były, więc brałem wszystkie jak leciało. Następnie zrobiłem toczenie cnc, i to było bardziej przydatne pod kątem mojej ewentualnej przyszłej pracy. Precyzyjna obróbka skrawaniem Śląsk też została przeze mnie zrobiona, ale szczerze mówiąc miałem cichą nadzieję, że nigdy mi się to nie przyda. Był to akurat ten rodzaj pracy, której nie chciałem wykonywać, ale chciałem mieć zostawioną furtkę w razie co. Niby z jednej strony Śląsk był duży i zapewne coś bym sobie znalazł w swoim zawodzie, ale z drugiej strony nigdy nic nie wiadomo. Na wszelki wypadek lepiej mieć więcej niż mniej. Skoro kursy kosztowały tyle co nic, i skoro i tak miałem nadmiar wolnego czasu to nie widziałem żadnych przeciwwskazań.

W szkole wystarczał fakt, że w ogóle pojawiałem się na lekcjach i już za samo to miałem jedne z wyższych ocen w klasie. Nie potrzebne mi to było do niczego – wiedziałem, że pracodawca nawet nie spojrzy na moje oceny na świadectwie. Były one jedynie miłym dodatkiem, jakimś tam wyróżnieniem za to, że nie olewałem kompletnie mojej szkoły.